Ostatni tydzień spędziłem z Doogee S98 Pro, na pierwszy rzut oka to kolejny pancerny smartfon. Jednak tym razem producent zatroszczył się o lepszą wydajność i przez to można powiedzieć, że używało się go komfortowo, ale co poza tym?
Wykonanie
Przyciski są rozlokowane w ten sam sposób, co w S59. Czytnik linii papilarnych jest oddzielnym bytem, ale lepiej, gdyby był w przycisku zasilania. Nie wystają poza obręb obudowy i dobrze czuć je pod palcem.
Na przeciwnej stronie umieszczono slot kart SIM/microSD, ciężko go wyciągnąć, więc warto zrobić to dodatkowym narzędziem. Jeśli zacznie się żonglerka kartami, będzie uciążliwa.






Tu też znajdziemy manipulator skrótami, można przypisać trzy, ale o tym później.
Na dole ulokowano mikrofon, głośnik i USB C do ładowania i wymiany danych. Z tego względu w zestawie jest szybka ładowarka (33W) i odpowiedni kabel.
Wyświetlacz i dźwięk
Ekran o przekątnej 6,3 – cala i rozdzielczości Full HD+ daje sobie radę w trakcie codziennego używania. Kolory są żywe, a jasność maksymalna pozwala odczytać większość zawartości w słoneczny dzień.

Dźwiękowo nie jest źle, głośnik umieszczony w dolnej części obudowy gra dość dobrze, choć jest cichy i trzeba go “podkręcić” na maksimum, żeby coś usłyszeć.
Aparat
S98 Pro wyposażono w dwa aparaty, pierwszy ma 48MPix i światło f/1.8, a drugi służy do działania nocą.
Zabrakło optycznej stabilizacji obrazu (OIS), co jest standardem w tej półce cenowej. Z drugiej strony to model Pro, więc powinien mieć nieco lepszy aparat w porównaniu ze standardową wersją.






Wszystkie zdjęcia wykonałem w trybie auto i wyłączyłem znak wodny. Bardzo szybko można zauważyć, że aparat ma problem z wyostrzeniem kadru, gdy jest za dużo światła słonecznego, wiele podobnych konstrukcji ma z tym kłopot.






Zdjęcia wychodzą znośnie, choć nie ma mowy o walce pod względem jakości z iPhone’em czy Samsungiem. Fotki charakteryzują się dobrym odwzorowaniem kolorów, rozpiętość tonalna jest na zadowalającym poziomie i w sprzyjającym oświetleniu zdjęcia są szczegółowe. Czerwień i fiolet bywają przesycone.
Oprogramowanie
Doogee S98 Pro ma Androida 12, ale poprawki zabezpieczeń są z lutego tego roku. Aktualizacje nie są częste, więc nie ma mowy o długim wsparciu.
QuickStep (launcher) wygląda na czystą odmianę Androida, choć widać tutaj parę naleciałości z innych nakładek. Przyciski ekranowe nawiązują do tych z Samsunga Galaxy S8/9, a ekran informacji o systemie jest żywcem wyjęty z Xiaomi. Nawigowanie można zmienić na gesty.

Easy Key to jeden przycisk, do którego możemy przypisać trzy skróty. Ustawiłem je tak samo, jak w S59 i sprawdziły się świetnie. Podwójne kliknięcie otwiera aplikację aparatu, ale przycisk służy jako fizyczny spust migawki.
Domyślnie brakuje biblioteki aplikacji, ale można ją przywrócić w Ustawieniach. Bez niej po instalacji większości używanych przeze mnie programów, miałem za dużo ekranów głównych.

Nie mogę powiedzieć złego słowa o oprogramowaniu, działało bardzo dobrze, a aplikacje otwierały się błyskawicznie. Nie ma dodatkowych aplikacji i można wybrać własną przeglądarkę internetową.
Wydajność i żywotność baterii
MediaTek Helio G96 w parze z 8GB RAM-u wydaje się niezłym połączeniem. Tylko na papierze, bo w rzeczywistości nie jest kolorowo. Zapomnijcie o wymagających grach lub aplikacjach.

Podstawowe programy działają dobrze i nie potrzebują wieków do uruchomienia.

Ogniwo o pojemności 6000 mAh zapewnia do trzech dni ciągłego używania. To dobry wynik, a czas potrzebny do naładowania wynosi ponad 2 godziny.
Podsumowanie
Doogee S98 Pro okazał się na tyle dobry, że byłem w stanie używać go częściej, niż S59. Wszystko za sprawą niezłej wydajności. Inne elementy mogą odstawać, ale ważne, żeby sprzęt działał w miarę responsywne.
Aparat jest niezły, choć wieczorem lepiej nie robić zdjęć, bo te mocno tracą na jakości.
S98 Pro to nieco lepsze urządzenie, ale po raz kolejny pokazuje, że Doogee skupia się na wyglądzie sprzętu, odhaczeniu wszystkich certyfikatów, a zapomina o podstawach…