Lata 80 i 90 zdominowały automaty. Capcom z SNK wydały wtedy wiele świetnych produkcji. Strider i Samurai Shodown to bez wątpienia jedne z najbardziej ikonicznych produkcji, a Ganryu został szybko zapomniany… Storybird spróbowało to zmienić po 23 latach i tak przyszło mi zmierzyć się z nieco odświeżoną wersją tego tytułu.
Ganryu 2 to hack&slash z krwi i kości, a przy okazji side scroller. Czas akcji przypada na feudalną Japonię, więc do walki używamy miecza i kunai. Przeciwnicy są zróżnicowani i będą nam przeszkadzać w dotarciu do celu. Nie można używać wyłącznie jednej z dostępnych broni, miecz jest dobry w bliskich starciach, a druga broń sprawdzi się w walce dystansowej.
Do trzech razy sztuka
Nawet tak podstawowa czynność, jak poruszanie się może sprawiać kłopoty. Bieg nie tylko pozwoli na szybsze przemieszczanie się, ale przy okazji zaatakujemy przeciwników stojących nam na drodze przez naciskania dodatkowego przycisku. Warto opanować tę technikę, choć nie można jej używać cały czas, trzeba zmieniać podejście do potyczek. Sterowana przez gracza postać jest sztywna, szczególnie podczas skoków, a reszta też nie wypada dobrze. Trzeba mieć to na uwadze podczas grania, bo widać braki w płynnym przemieszczaniu się.

Warto eksplorować każdą lokację, w międzyczasie możemy zdobyć przedmioty ułatwiające rozgrywkę. Najważniejsze jest jedzenie lub coś podobnego, żeby odnowić punkty zdrowia głównego bohatera. Śmierć czai się za każdym zakrętem i często powtarza się te same lokacje, aż w końcu je opanujemy i przejdziemy dalej. Brakuje kontynuacji poziomów, więc po śmierci, gramy od początku. Metoda prób i błędów jest widoczna, ale mniej cierpliwi gracze będą mieli dosyć. Inspiracja oryginałem jest zrozumiała, ale nowa edycja nie jest grą na automaty, gdzie wrzucamy kolejne żetony, aby grać dalej…
Mieczem go!
Specjalne przedmioty rozsiane po każdym poziomie umożliwiają wykonanie ataku specjalnego. Możemy zadać spore obrażenia przeciwnikom lub odnowić punkty zdrowia. Wykorzystanie tego ruchu leży w rękach gracza. Po ich zdobyciu i śmierci z rąk przeciwników, liczba przedmiotów się zeruje i musimy je zebrać ponownie. To znowu inspiracja 23-letnią grą, lepiej gdyby dodano mechanikę znaną z Soulsów, wtedy moglibyśmy zebrać, co upuściliśmy.

Ganryu 2 nie należy do najdłuższych tytułów, ma zaledwie 10 poziomów, ale wszystkie się od siebie różnią. Potyczki nie są takie same ze względu na zróżnicowanych adwersarzy. Końcówka każdej lokacji to walka z bossem, początkowo może wydawać się trudna, ale poznawszy ich ataki, staje się prostsza. Problem w tym, że możemy zginąć w drodze do bossa, bo punkty kontrolne nie są dobrze rozstawione. Rozpoczęcie poziomu od nowa po śmierci też nie pomaga.
Warto?
Ganryu 2 świetnie nawiązuje do oryginału sprzed 23 lat, ale przez większość starych mechanik nie przemówi do większości graczy. Lokacje wyglądają świetnie, ścieżka dźwiękowa potrafi zapaść w pamięć, a zróżnicowanie przeciwników wymaga lekkiego planowania. Braki w płynnym poruszaniu się i braku kontynuowania po śmierci sprawia, że gra nie jest łatwa i może sfrustrować niejednego gracza.