Nie ukrywam, że jestem fanem wprowadzania aut w kontrolowany poślizg (jedynie w grach) i do tej pory mogłem robić to wyłącznie w produkcjach z serii Need for Speed. Niedawno pojawiła się gra Inertial Drift, która podejmuje ten temat, więc się nią zainteresowałem.
Pracownicy Level 91 dostarczyli grę podobną do starego Initial D, więc mamy do czynienia ze zręcznościowymi wyścigami. Podczas nich pojawiają się nawet kwestie dialogowe podobne do tych, ze wspomnianej przeze mnie wcześniej produkcji. Większość z nich pojawia się w potyczkach 1 na 1.
Pod względem stylu oprawy graficznej można powiedzieć, że to połączenie Initial D i Ridge Racer, prawie każda z dostępnych tras ma wiele neonowych elementów i wygląda to bardzo dobrze. W kwestii typów wyścigów twórcy dali nam dostęp do pokonywania ustalonych wyników czasowych, duchów, czasem zmierzymy się z przeciwnikiem, a ostatnim typem jest pokonanie jak najdłuższej trasy w określonym czasie, który ciągle nam ucieka. Większości z tego typu wyścigów nie znajdziemy w nowszych produkcjach, co pokazuje, że nie są eksploatowane przez inne studia tworzące gry wyścigowe. Jednak najważniejszym elementem jest unikalne sterowanie, które świetnie sprawdza się w każdym z tych typów.
Sterowanie autem w głównej mierze odbywa się za pomocą dwóch drążków analogowych. Początkowo nie wiedziałem, o co chodzi, ale z każdym wyścigiem szło mi coraz lepiej. Auta prowadzą się w miarę dobrze, choć zdziwiłem się, że kontroler (SCUF Prestige), którym grałem, nie nabawił się dryfujących analogów z tego powodu. Sterowanie robi największą robotę i to powiew świeżości, choć nie mamy dostępu do ogromnej ilości tras, aut czy bohaterów, ale kontrola nad autem sprawia, że rozgrywka różni się od większości większych produkcji.
Reszta gier wyścigowych ma zdecydowanie więcej zawartości do ukończenia, ale Inertial Drift skupia się na poprawianiu wyników, każdy zakręt może być wyzwaniem dla gracza. Poza tym zawsze możemy poprawić swoje czasy, zrobić coś lepiej od innych graczy lub spróbować przejechać większość trasy bokiem (tam, gdzie się da). Tak było w moim przypadku podczas grania w produkcję Level 91, nie obchodziło mnie, że jest tylko 5 tras, ponieważ starałem się pokonać każdą trasę bez uderzenia w bandy lub przechodzeniem z jednego skrętu w kolejny.
Perfekcyjne opanowanie każdego auta przychodzi z czasem, więc trzeba być cierpliwym (co czasem nie jest moją domeną). Można skręcać lewym drążkiem, ale ciężko to w ogóle tak nazwać, bo sterowane auto prawie nie skręca, więc trzeba użyć prawego, aby wprowadzić je w kontrolowany poślizg. Teoretycznie brzmi to niezwykle łatwo, ale w praktyce wygląda to zupełnie inaczej, gdy mamy dużo lepsze auta, które ciężko zmusić do wejścia w poślizg. Tego typu kontrola nad autem może sprawić, że gracze preferujący standardowe sterowanie nie zdecydują się na poświęcenie czasu dla Inertial Drift.
Nie mam wątpliwości, że produkcja Indie nie może konkurować z Gran Turismo lub Forza Horizon w kwestii zawartości czy bazy pojazdów. Jednak w przeciwieństwie to tuzów gier wyścigowych mamy przynajmniej do czynienia z nieco ciekawszymi trasami, choć jest ich mniej. Na szczęście rekompensują to dodatkowe tryby rozgrywki takie jak wyzwania, potyczki sieciowe i tryb zręcznościowy. Można nawet grać na podzielonym ekranie ze znajomymi, jeżeli ktoś jeszcze to pamięta.
Najlepszym trybem rozgrywki jest bez wątpienia kampania podzielona na 4 części (ze względu na poziom trudności). Widać w niej interakcję między postacią sterowaną przez gracza a SI. Dialogi nie są najwyższych lotów, ale dodają świetną otoczkę do rywalizacji. Problemem jest to, że każdy z naszych przeciwników jest ugrzeczniony i co byśmy nie robili, prawie w każdym przypadku dostaniemy pochwałę za to, co zrobiliśmy w danym momencie.
Podsumowanie
Sterowanie może być ciężkie do przyswojenia, ale po ogarnięciu obu drążków gra nabiera rumieńców. Feeling jazdy jest świetny, co tylko pokazuje, że Level 91 wiedziało, co robi decydując się na taki ruch. Większości graczy może brakować większej ilości tras i aut, ale to, co jest wystarczy na długie godziny grania. Mnie Inertial Drift zapadnie w pamięci ze względu na sterowanie i kampanię dla jednego gracza, już dawno się tak dobrze nie bawiłem z grą wyścigową.