Ponad rok temu używałem iPada 5th gen do sterowania akcesoriami inteligentnego domu, czasem na nim grałem, przeglądałem social media. Trafiła się dobra promocja na mini 6 i zdecydowałem się na jego zakup, minął rok i wpadłem na pomysł, żeby podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami na temat najmniejszego tabletu Apple.
Poza wariantami kolorystycznymi i pamięciowymi jest jeden iPad mini. To mocno ułatwia decyzję zakupową tak samo, jak jego rozmiar, a to cecha charakterystyczna tego modelu.
Przyznaję, że rzadko używałem iPada 5th gen, ale po zakupie mini 6 sytuacja się zmieniła. Mini mogę zabrać ze sobą wszędzie, dzięki jego poręcznej konstrukcji i to jeden z powodów, dla których go kupiłem.

Co robię, gdy go używam? Sporo notuje do recenzji, bo często spisuje najważniejsze uwagi, które później lądują w każdym z tekstów, jaki piszę. Nie ma znaczenia czy są pozytywne, czy negatywne, lubię mieć większość z nich, bo ułatwiają pisanie. Nie notuję za pomocą klawiatury ekranowej, używam do tego Apple Pencil 2nd gen.
Początkowo notowałem w fabrycznej aplikacji wchodzącej w skład iPadOS, ale z czasem przeniosłem się na darmową wersję GoodNotes. Od dawna mam założone szkło hartowane, nie sprawia problemów w trakcie notowania, rysowania lub szkicowania.
Things 3 pomaga mi w planowaniu tekstów na stronę, zazwyczaj jest ich zbyt wiele. Dzielę je nie tylko na współprace z różnymi producentami, ale również na takie, w których chcę przybliżyć czytelnikom sprzęt/akcesoria kupione przeze mnie. Aplikacja świetnie współgra z mini 6 i jest niezawodna, mogę na nią liczyć w każdej chwili.
Rozrywka również jest ważna, często oglądam na nim wideo z YouTube, żeby nadrobić te, których nie obejrzałem. Podobnie z serialami, choć opłacam tylko Apple TV+.

Czasem zdarzy się zagrać, ale tylko w gry na wyłączność dostępne w Apple Arcade, od niedawna pykam w Horizon Chase 2. Układ scalony A15 świetnie radzi sobie z każdą z dostępnych gier, więc nie ma mowy przycinaniu/zwolnieniu animacji.
Przejście na USB C to jeden z najważniejszych punktów iPada mini 6. Wszystko za sprawą szybkiego (20 W) ładowania, robi różnicę w porównaniu do długowiecznego w 5th gen czy 9th gen ze względu na port Lightning. Ładowanie to nie wszystko, bo można podłączyć dowolny hub USB C i podłączyć dodatkowe akcesoria.
Żywotność baterii ma się świetnie, sprzęt spokojnie wykręca ponad 6h na ekranie (screen-on-time), więc mogę zrobić na nim cokolwiek i nie martwić się o baterię.
Touch ID zaszyte w przycisku zasilania to świetne rozwiązanie. Nie dziwi mnie, że tak to rozwiązano, bo mini 6 przypomina iPada Pro pod względem ramki okalającej wyświetlacz. Czytnik linii papilarnych działa szybko i sprawnie, za każdym razem odblokowuje ekran.

Boli mnie trochę fakt, że sprzęt nie jest tak popularny, jak reszta modeli. Przez to baza akcesoriów jest mniejsza i ciężko znaleźć dobre etui czy klawiaturę, jeśli chce się wycisnąć ze sprzętu więcej.
Widać, że ma parę braków, ale w domowym użytkowaniu (mam wersję z WiFi) nie potrzebuję wyświetlacza Pro Motion. Nie zauważyłem u siebie problemu z tzw. Jelly Scrolling lub nie zwracam na niego uwagi.
iPad mini 6 to sprzęt godny polecenia, nada się do wszystkiego, ale przed zakupem warto zadać sobie pytanie “do czego będzie potrzebny”?
Obecnie wychodzi drożej od wprowadzonego iPada 10th gen, ale lepiej dołożyć, żeby mieć wsparcie dla Apple Pencil 2, mocniejszy układ scalony i lepszy wyświetlacz.
Mini 6 to bardziej intrygujący sprzęt od reszty w ofercie Apple, bo większe nie różnią się mocno od siebie. Gdybym go nie kupił ponad rok temu, zrobiłbym to teraz bez chwili wahania.