Nie spodziewałem się powrotu do iPhone’a, bo po dwóch latach spędzonych z siódemką stwierdziłem, że to ostatni (u mnie) smartfon z nadgryzionym jabłuszkiem. Bije hipokryzją, 2 lata później wróciłem do Apple za sprawą podstawowej dwunastki. Niebawem szykuje się kolejna zmiana, ale najpierw chciałbym się z wami podzielić swoim spostrzeżeniami na temat tego modelu i odpowiedzieć na pytanie, czy warto go kupić.
Wykonanie
Powrót do bryły modelu 5S okazał się strzałem w dziesiątkę, podpasował mi. Sprzęt świetnie leży w dłoni, można go używać jedną, zważywszy na kompaktowe rozmiary. Mam model w niebieskim kolorze i poza dwiema (drobnymi) rysami nie ma na nim większych śladów użytkowania.
Notch? Nie miałem z nim problemów i zapomniałem po tygodniu tak samo, jak w przypadku przedniego aparatu w Galaxy S10. Face ID działa znakomicie i ciężko byłoby mi wrócić do czytnika linii papilarnych.





Bryła w stylu iPhone’a 5S nie sprawiała problemów, jej rogi nie wcinały mi się w dłoń podczas użytkowania z etui lub bez. Wiem, że niektórzy trochę na nie narzekali, ale w moim przypadku obyło się bez kłopotów.
Aparat
Robię sporo zdjęć i wideo, szczególnie na wyjazdach. Byłem pozytywnie zaskoczony Galaxy S10 w tej kwestii i bardzo ceniłem trzeci obiektyw (z przybliżeniem). Brakowało mi go na początku “zabawy” z iPhone’em 12, ale po paru miesiącach całkowicie zapomniałem o tym braku.
Dwunastka ma dwa 12MPix obiektywy (szerokokątny i ultraszeroki). Do zdjęć wykonanych za dnia ciężko się przyczepić, wyglądają znakomicie. Aparat próbuje zachować naturalne kolory, choć czasem sobie z tym nie radzi.
Przybliżenie to pięta achillesowa, bo dodatkowemu obiektywowi daleko do telefoto z modeli Pro.








Tryb nocny jest dostępny dla obu obiektywów, a pierwszy raz pojawił się w iPhone’ach 11. Czasem włącza się automatycznie, a wtedy zdjęcie może robić się nieco dłużej. W takiej sytuacji najlepiej używać gimbala lub statywu. Sprzęt musi pozostać w bezruchu, aby zdjęcie wyszło w należyty sposób.
Byłem pod wrażeniem wielu zdjęć, bo iPhone 12 poradził sobie z nimi świetnie, nie przekłamywał kolorów i zdjęcia były ostre.
Rzadko używam przedniego aparatu, ale ten też doczekał się poprawek. Teraz to 12Mpix jednostka (f/2.2). Zdjęcia wychodzą różnie, raz lepiej, a raz gorzej. Wszystko zależy od warunków oświetleniowych.
Bateria i wydajność
Ogniwo zasilające smartfona to dla mnie jedno z najważniejszych kryteriów podczas wyboru nowszego modelu.
Bateria w dwunastce starczy mi na 1,5 dnia średniego użytkowania, choć na wyjazdach wytrzymuje maksymalnie dzień lub krócej. Wtedy posiłkuję się powerbankiem kompatybilnym z MagSafe. To zazwyczaj od 4-6h SoT (screen on time).
Ładowanie trwa zdecydowanie za długo (po kablu), ale odkąd używam MagSafe, ogniwo jest ładowane bezprzewodowo. Nie zwracam uwagi na czas potrzebny do naładowania, bo ściągając iPhone’a z ładowarki, jest 100%.




Nie byłem fanem bezprzewodowego ładowania, ale teraz tylko w ten sposób ładuję dwunastkę.
Układ scalony A14 Bionic zapewnia szybką pracę bez większych czkawek. Każda z używanych przeze mnie aplikacji nie zawiesza się. Programy są długo trzymane w pamięci operacyjnej, więc łatwo do nich wrócić robiąc coś ważnego.
Podsumowanie
iPhone 12 to nadal dobre urządzenie i pierwszy z modeli wykorzystujących 5G. Świetnie się go używa, ma dość dobre aparaty, bateria nadal daje radę (ma 96% kondycji), a wydajność stoi na wysokim poziomie.
Wybór akcesoriów jest ogromny i nie ma znaczenia czego szukacie. MagSafe zmieniło moje podejście do bezprzewodowego ładowania i tylko w ten sposób ładuję baterię.
Jeśli szukacie pierwszego iPhone’a, warto zainteresować się dwunastką, bo staje się coraz tańsza