W kwietniu tego roku wybrałem się do Paryża, każdy wyjazd za granicę pokazuje mi, jak radzi sobie bateria iPhone’a 12. W szczególności, gdy to moje jedyne urządzenie i używam go “mocniej” w porównaniu do pobytu w miejscu zamieszkania. Zapraszam was do zapoznania się z moim testem.
Czego używałem z iPhone’em na wyjeździe”
- powerbank Spigen ArcHybrid Mag (zgodny z MagSafe)
- powerbank Momax Q Power Touch
- kabel USB C – Lightning RUGD
- gimbal DHI OM 6
- plecak Urth Norite (24L) i Bellroy Lite Sling
- ładowarka Minix Neo P1
Dzień 1 – Łuk Triumfalny, Wieża Eiffla i Bazylika Sacre Coeur de Montmartre
Przylatując wcześnie rano, zostawiłem walizki w wynajętym hotelu, bo checz-in był dopiero po godzinie 14. Dzięki temu mogłem rozpocząć zwiedzanie. Pierwszym miejscem była bazylika Sacré Coeur de Montmartre.
Dlaczego? Nie była daleko (pieszo) od wynajętego hotelu. Co prawda dotarcie trochę zajęło. Na szczęście widoki były niesamowite. W drodze używałem Map Apple, czasem Google, żeby wiedzieć, jak dotrzeć do celu.
Chwilę przed dotarciem zdecydowałem się “trzasnąć” parę fotek w okolicznych miejscach. Mogłem użyć wyłącznie iPhone’a, ale włożyłem go na gimbal, co znacznie ułatwiło kadrowanie i robienie zdjęć, czasem wideo.


Udało się uchwycić parę ładnych widoków, ale nie było mowy o zrobieniu zdjęcia Bazyliki bez ludzi wokoło. Warto dodać, że przed udaniem się do tego miejsca bateria miała 75%. Po “foceniu” i nagrywaniu była odpowiednia pora na powrót do hotelu i check-in. To także pierwszy moment, w którym mogłem naładować baterię. Ze wspomnianych 75% pozostało niecałe 20, więc przed wyjściem na dalsze zwiedzanie, musiałem naładować iPhone’a, gimbala nie musiałem.
Początek zwiedzania spędziłem z plecakiem Urth Norite, ale po paru godzinach czuć jego ciężar, nawte gdy nie jest zbytnio napakowany. Na dalszą wędrówkę wziąłem Bellroy Lite Sling, włożyłem gimbal, oba powerbanki i mogłem wyruszyć w dalszą drogę.
Pierwszym celem został Łuk Triumfalny i tu po raz kolejny w ruch poszły Mapy Apple (swoją drogą działają bardzo dobrze). Pomimo jazdy autobusem, często wysiadałem parę przystanków wcześniej, żeby się przejść i podziwiać miasto.




Obiekt, do którego się dostałem, wyglądał wspaniale (przynajmniej z zewnątrz), bo wejście było płatne, a stanie w mega długiej kolejce mi się nie widziało. Odpuściłem wejście, znowu zrobiłem trochę zdjęć i udałem się do ostatniego punktu pierwszego dnia zwiedzania — Wieży Eiffla.
Spod Łuku Triumfalnego nie jest daleko do wieży, więc pójście pieszo było najlepszym rozwiązaniem (przynajmniej dla mnie). Bateria spadła z maksimum do 70%, więc było sporo zapasu i na tamten moment nie widziałem potrzeby używania żadnego z zabranych przeze mnie powerbanków.
Dotarcie na miejsce wymagało częściowego używania Map Apple (cały czas przy pomocy 4G). Po dotarciu na miejsce poziom naładowania ogniwa spadł do 65%. Trochę źle trafiłem, bo Wieża była częściowo odnawiana, ale to w żaden sposób nie zachwiało zachwytu tym obiektem. Po powrocie do hotelowego pokoju bateria miała 40%, więc nadszedł czas na naładowanie. Dzień skończyłem z niecałymi pięcioma godzinami na ekranie.
Dzień 2 – Disneyland i katedra Notre Dame
Ten dzień obfitował w mniej atrakcji, bo wybrałem się do Disneylandu, a tam trzeba spędzić większość dnia, żeby ujrzeć większość atrakcji.
100% na początku dnia, ale w trakcie jazdy pociągiem do parku rozrywki, używałem internetu mobilnego, a będąc na miejscu miałem 80%. Od razu włożyłem iPhone’a 12 do gimbala, który ułatwił robienie zdjęć i nagrywanie wideo.
Po prawie 3 godzinach musiałem się ratować powerbankiem, żeby doładować baterię, choć nie trwało to długo, bo ponad pół godziny. Po doładowaniu mogłem wrócić do dalszego zwiedzania obiektu, odpuściłem sporo atrakcji, bo stanie ponad godzinę w kolejce, sprawiało, że na samą myśl mi się odechciało.






Po spędzeniu większości dnia w Disneylandzie nadszedł czas na powrót. Pociąg jedzie stamtąd z powrotem do Paryża prawie 40 minut. To był dobry moment na przejrzenie zdjęć i wideo, a by później dodać je na Instagramie.
Przed powrotem do hotelu udało mi się zahaczyć o remontowaną (w dalszym ciągu) katedrę Notre Damę. To nie przeszkodziło w zrobieniu paru zdjęć i zobaczenia katedry na żywo. Tym razem dzień skończył się z prawie 4 godzinami na ekranie. Wieczorem tradycyjnie podłączyłem iPhone’a do ładowarki Minix Neo P1.
Dzień 3 – Paryż (Ogrody Trocadero), Luwr
Ostatni dzień oznaczał dodatkowe atrakcje, najpierw udałem się do Paryskiego akwarium nieopodal wieży Eiffla. Spędziłem tam ponad 2 godziny, żeby zobaczyć wszystko, co się da. Zapomniałem naładować gimbal, więc musiałem używać iPhone’a (100% baterii) bez niego.
Po ponad 2 godzinach robienia zdjęć i paru wideo bateria miała 75%. Po wyjściu udałem się na godzinny rejs Sekwaną. Zbyt wielu zdjęć i wideo nie zrobiłem, więc iPhone i jego bateria mogły nieco odetchnąć.



3 dni spędzone w Paryżu z zaledwie iPhone’em pokazały, że sprzęt ma lekkie problemy z wytrzymaniem całego dnia po naładowaniu. Pewnie ma to też związek z jego kondycją baterii (91%). Nie zmienia to faktu, że poradził sobie nadzwyczaj dobrze. Z drugiej strony widać, że często musiałem go doładowywać w ciągu dnia, żeby mi pomógł w większości sytuacji.
Warto nadmienić, że bez doładowania w trakcie dnia, iPhone 12 miałby problemy z wytrzymaniem choćby połowy dnia, nie wspominając o prawie całym/całym. Dodam przy okazji, że będąc w hotelu, oglądałem anime przy pomocy aplikacji Crunchyroll, ale po połączeniu z siecią WiFi.
Bateria niestety szybko ucieka na wakacjach. Czy to właśnie robienie zdjęć, czy pomoc w nawigacji, by trafić w odpowiednie miejsce, czy znaleźć interesujący lokal typu knajpka, kawiarnia. A gdzie tu jeszcze jakieś socialmedia 😉 Jak wyprawa w miasto na cały dzień, to jak dla mnie pełna bateria nie starcza. Miałam w planach dokupić sobie tę baterię z ładowaniem indukcyjnym Apple, ale na szybko wybrałam od Hamy. Ma 5000 mAh i współpracuje bez problemu. Wydłuża czas x2 praktycznie.
Zgadza się, sam się o tym przekonałem w trakcie każdego wyjazdu. Też używam powerbankow MagSafe i zwykłych.