Od momentu wstąpienia na rynek, słuchawki TWS mają niezmienione wzornictwo. Są małe, choć ich trzonki potrafią być długie, ale to nie zmienia faktu, że zazwyczaj świetnie leżą w uszach. Wygląd etui ładującego również nie uległ zmianie na przestrzeni lat.
Producenci próbują czasem zmienić wygląd swoich produktów, ale nie do tego stopnia, co JBL. Słuchawki na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się niczym szczególnym (pod względem prezencji), ale różnicę łatwo zauważyć w przypadku dedykowanego etui. To pierwsza konstrukcja ze wbudowanym wyświetlaczem (dotykowym).
Wygląd i jakość wykonania
Ciężko nie zacząć od wspomnianego wyświetlacza. Jego rozmiar to prawie 1.5 – cala, tyle wystarczy, żeby komfortowo przemieszczać się po pulpitach z ustawieniami.
Rozdzielczość nie jest znana, ale to nie ma większego znaczenia. Warto nadmienić, że czytelność w niemal każdych warunkach oświetleniowych stoi na wysokim poziomie. Są trzy poziomy jasności, ale nie polecam używać najniższego. Ekran można odblokować prostym przesunięciem palcem w prawo, nie ma PIN-u lub innych metod blokady. Można zmienić tapetę zablokowanego ekranu na jedną ze wbudowanych lub wybrać własną.




W przypadku tej ostatniej będziemy potrzebowali dedykowanej aplikacji (jest na Androidzie i iOS). JBL Headphones pozwala też na wybranie wyświetlanych pulpitów.
Domyślne pulpity mogą wystarczyć, choć nie zabrakło kontroli odtwarzania, latarki i wielu innych. Można też odbierać połączenia przychodzące i odczytywać powiadomienia, choć te ostatnie mogą być przycięte. To utrudnia ich przeczytanie.
Starałem się używać etui i przez parę dni było dobrze, choć często odblokowywało się w kieszeni spodni, zmieniając mi kawałki, głośność lub wstrzymywało odtwarzanie. Denerwowało mnie to do tego stopnia, że przestałem używać wbudowanego wyświetlacza. Biało-czarny interfejs sprawia, że LCD wydaje się lekko zbyteczny, wystarczyło zastosować wyświetlacz e-ink. Sama obecność ekranu to nowość w tej materii, ale czuć, że to lekki przerost formy nad treścią.
Etui ładujące jest większe, wszystko przez wbudowany ekran. Nie ma mowy o włożeniu go z łatwością do kieszeni spodni. Z drugiej strony zostałem pozytywnie zaskoczony rozmiarem i wagą.




Głównym materiałem jest plastik, choć dodano nieco szkła, głównie wokół i na wyświetlaczu. Tworzywo jest połyskujące, co sprawia, że łatwo o jego zarysowania w trakcie dłuższego używania. Za naładowanie etui jest odpowiedzialne USB C, znajdujące się w dolnej części. Otwarcie etui nie nastręcza problemów i właśnie wtedy ujrzymy słuchawki po raz pierwszy. Krótsze trzonki to nic nowego, a Tour Pro 2 są w większości wykonane z taniego tworzywa sztucznego i nic w tym złego.
Aplikacja (JBL Headphones)
Dedykowana aplikacja ma prosty w obsłudze interfejs. Wszystko można znaleźć z łatwością, więc pod tym względem nie różni się od większości.
Pierwsze, co rzuci się o w oczy to wybór trybów działania (ANC, Ambient Aware i TalkThru). W przypadku tego pierwszego można zostawić adaptacyjne ANC lub ręcznie dostosować poziom wyciszenia.

Nie zabrakło equalizera, podglądu/zmiany gestów wedle uznania, zmiany poziomu dodatkowych funkcji, a także dodania asystenta głosowego. Słuchawki to nie jedyny element podlegający konfiguracji. Dedykowany program pozwala skonfigurować etui (ekran). Można zmienić jasność wyświetlacza, tapetę, wybrać wyświetlane ustawienia, choć te są też w aplikacji.
Jakość dźwięku
Jak JBL Tour Pro 2 wypadają dźwiękowo? W skrócie bardzo dobrze, ale ustępują paru modelom konkurencji.
Podwójne 10 mm przetworniki sprawiają, że dźwięk jest ciepły i ma głębię. Czasem o to ciężko w tak małej konstrukcji, do tego bezprzewodowej. Da się odsłuchać każdy instrument w tle dowolnego kawałka. Bas też jest obecny, ale nie zagłusza reszty. Dźwięk można lekko dostroić za pomocą wbudowanego w aplikację testu, ale nie odczułem większej różnicy po jego zakończeniu.
Na szczęście jest equalizer i to on zrobi lepszą robotę. Można podkręcić bas, niskie tony lub sopran. Są wbudowane profile powiązane z gatunkami muzycznymi, ale krzywą można zmienić też samemu.

“Problemem” Tour Pro 2 jest brak kodeków obsługujących wyższą jakość dźwięku. Słuchawki obsługują tylko AAC i SBC. Przez to nie ma mowy o odczuciu różnicy, słuchając lubionych kawałków w wyższej jakości. Nie zmienia to faktu, że słuchawki brzmią bardzo dobrze, nawet z obsługą podstawowych kodeków. Wokale brzmią bardzo dobrze i nie przytłaczają. Utwory bez również stoją na wysokim poziomie.
Tour Pro 2 nie grają świetnie niezależnie od gatunku, ale to było do przewidzenia (częściowo). To chyba pierwsze słuchawki niemające problemów z otwarciem utworu Welcome (Fort Minor). Większość testowanych przeze mnie słuchawek i prywatne AirPods Pro 2 mają problem, bo słychać wyraźne charczenie, podobnie jest w przypadku kawałka Wstawaj (PMM).

W większości przypadków JBL Tour Pro 2 wypadają bardzo dobrze, ale chcąc słuchać muzyki w wyższej jakości, trzeba sięgnąć po słuchawki konkurencji.
ANC i tryb otoczenia
Aktywna redukcja szumów to jedna z najważniejszych funkcji, JBL świetnie sobie poradziło z jej wdrożeniem. ANC nie ma problemów z odcięciem większości dźwięków docierających z zewnątrz. Jest jeden warunek odpowiedniego działania, chodzi o dobre dopasowanie Tour Pro 2 przed używaniem ANC. Inaczej wiele dźwięków będzie słyszalnych, szczególnie tych z bardziej hałaśliwych miejsc.
Można to podejrzeć w dedykowanej aplikacji, jeśli coś jest nie tak. Warto wykonać test dopasowania, bo na jego podstawie zostanie dobrany poziom redukcji szumów.
Poza aktywną redukcją szumów są dwa dodatkowe tryby, Ambient Aware to tryb otoczenia. Można go regulować ręcznie, a to przekłada się na ilość dostającego się dźwięku z zewnątrz. TalkThru wydaje się interesujące, choć zbyt mocno wycisza odtwarzaną muzykę. Skupia się na wyodrębnieniu mowy. Wtedy łatwiej z kimś rozmawiać, używając w tym samym czasie słuchawek.
Bateria i ładowanie
Nie ukrywam, że obecność wyświetlacza mogła się odbić negatywnie na żywotności ogniwa w etui. Niepotrzebnie się martwiłem, bo ekran miał marginalny wpływ na drenaż baterii.
Tour Pro 2 powinny działać do 10 godzin, a etui daje dodatkowe 30. Jeśli używa się ANC, czas działania spadnie do 8 godzin, a adaptacyjny zmniejsza go do ponad 6. Nie miałem pełnego okresu testowego (14 dni), ale po ponad tygodniu zauważyłem, że większość spokojnie będzie ich używać tydzień.
Wynik wygląda imponująco, biorąc pod uwagę obecność ekranu i nie odbiega od konkurencji. Czas pełnego naładowania etui wynosi ponad 2 godziny.
Podsumowanie
JBL Tour Pro 2 to udane słuchawki, ale wyświetlacz to jedyny aspekt przemawiający za ich zakupem. Nie zmienia diametralnie stylu używania bezprzewodowych słuchawek, ale wielu będzie go używać częściej od aplikacji na smartfonie czy gestów.
Szkoda, że ekran nie wyświetla tytułów odtwarzanych utworów. Żywotność baterii jest zaskakująca, bo można ich używać nawet tydzień bez ładowania. ANC działa świetnie, ale brak wsparcia dla kodeków Hi Res Audio może okazać się nie do przeskoczenia. Cena nie należy do najniższych, a wbudowany w etui wyświetlacz nie rekompensuje jej w całości.