Kena: Bridge of Spirits oczarowała mnie po pierwszym pokazie i moje zainteresowanie tym tytułem było dość wysokie. Liczyłem, że po zamówieniu przedpremierowym zagram przed końcem sierpnia tego roku, ale pech chciał, że premierę opóźniono o miesiąc. Warto było czekać?
Na ratunek lasu?
Główna bohaterka jest przewodniczką duchów, pomaga im w odnalezieniu właściwej drogi do miejsca spoczynku. Zadanie Keny wydaje się dość proste, ma pomóc duchom odnaleźć spokój, żeby mogły odejść z ukochanego przez nich miejsca. Za każdym razem trzeba odnaleźć charakterystyczne dla nich przedmioty, aby pomóc im w “ucieczce”. Przedsięwzięcie nie należy do najłatwiejszych, bo na swojej drodze napotkamy chmary przeciwników, łamigłówki do rozwiązania i od czasu do czasu znajdą się też wyzwania czasowe.
Każdy z duchów ma charakterystyczną dla siebie historię, którą poznajemy kawałek po kawałku za sprawą ich wspomnień. Wtedy wszystko układa się w całość, choć gra nie wymaga od nas znalezienia wszystkich, zazwyczaj wystarczą 3.
Mało walki, a więcej skakania i rozwiązywania łamigłówek?
Na pierwszy rzut oka można przyznać, że teoretycznie nie będzie tutaj zbyt wiele walki, a momenty platformowe i łamigłówki okażą się główną osią rozgrywki. Nic bardziej mylnego, walka odgrywa znaczącą rolę. Początkowo mamy do dyspozycji włócznię, parowanie ataków, unik i tarczę. Wraz z postępami w historii, odblokowujemy nowe ataki/umiejętności, które urozmaicają początkowy wachlarz możliwości bohaterki. Pojawiają się nawet dodatkowe bronie, które są ważnym elementem rozgrywki w jej późniejszych okresach, więc nie są dodane na siłę i nie używamy ich od czasu do czasu.
Między potyczkami zwiedzamy świat, który jest bajeczny i dość złożony, choć lokacja wydaje się dość mała. Łamigłówki są proste w szczególności, gdy gra podpowiada nam w dość subtelny sposób, w co i kiedy mamy strzelić/uderzyć lub włączyć. Eksploracja i łamigłówki nie są zbyt wymagające, ale sprawiają sporo frajdy, choć niektóre potrafią być wymagające.
Nie można zapomnieć o usuwaniu “zatrucia” w lesie, które zazwyczaj przeszkadza nam w dotarciu do niektórych miejsc w danej lokacji. Wszystko sprowadza się do pokonania nadmiernej liczby przeciwników i zniszczenia danego “krzaka”. Z czasem zaczynało mnie to nudzić, bo było widać, że gra się wg danego wzoru i nie można w tym zmienić zbyt wiele. Na szczęście jest to na tyle dopracowane, że można przymknąć oko na znużenie po dłuższym czasie obcowania z produkcją studia EmberLab.
Studio świetnie poradziło sobie z udźwiękowieniem, dla mnie to jedna z najlepszych, tegorocznych gier pod tym względem. Ścieżka dźwiękowa została dobrana bardzo dobrze do wydarzeń, które mają miejsce przez większość czasu gry. DualSense też jest odpowiednio wykorzystywany, choć używanie mocniejszego ataku na początku było dość denerwujące.
Nie ma róży bez kolców, Kena: Bridge of Spirits ma trochę za uszami, ale wady nie mają większego wpływu na pozytywne aspekty produkcji. System walki powinien lepiej informować o momencie parowania ataku, inaczej robi się to po omacku, aż w końcu się uda. Wszystko za sprawą tego, że poszczególni przeciwnicy mają dłuższy czas oddawania mocniejszych ataków, a to zazwyczaj te się paruje. Przydałby się też znacznik niebezpieczeństwa, bo w ferworze walki możemy nie zauważyć ataku od tyłu.
Z łamigłówkami i sekcjami eksploracyjnymi jest podobnie. Od czasu do czasu można się zgubić w tym, co należy zrobić. Metoda prób i błędów jest jedną z możliwości poradzenia sobie z problemem, ale nie na dłuższą metę. Nie zabrakło też dodatkowych “aktywności” takich, jak zbieranie waluty, zwiększania paska z życiem czy odblokowywania dodatkowych ROTów. Jeśli zależy wam na odblokowaniu wszystkiego, spędzicie więcej, niż 10 godzin z Kena: Bridge of Spirits.
Podsumowanie
W tym roku pojawił się Ratchet & Clank Rift Apart i okazał się bardzo dobrą produkcją. Myślałem, że nic z podobnego gatunku go nie przebije, ale dla mnie Kena: Bridge of Spirits okazała się lepszą produkcją, choć to zdecydowanie mniejszy projekt.
Zagrało tu prawie wszystko, począwszy od dość prostego systemu walki, a kończąc na łamigłówkach i poznawaniu dość barwnego świata.