Początkowo ładowałem iPhone’a i Apple Watcha oddzielnie na bezprzewodowych ładowarkach, ale z czasem zacząłem eksperymentować ze stojakami, które „złączą” wszystko ze sobą. Przoduje tutaj Spigen MagFit, ale brakuje miejsca na słuchawki. W takiej chwili warto rzucić okiem na ładowarkę 2 w 1 firmy MagFit, choć nie ma w niej miejsca dla zegarka…
Wykonanie
Stojak ze wbudowanymi ładowarkami jest wykonany z wielu materiałów, ale króluje tworzywo sztuczne i gumowe wstawki, choć wysięgnik dla iPhone’a jest zrobiony z aluminium. Pozycję ładowarki smartfona można zmieniać, choć zakres jest minimalny (góra – dół).
Powierzchnia ładowania górnej części to idealne odzwierciedlenie miejsca, gdzie znajdują się elementy odpowiedzialne za bezprzewodowe ładowanie telefonu, a w dolnej części powierzchnia jest większa. Zarezerwowano ją dla słuchawek i niekoniecznie musi to być dowolna wersja AirPods.




Na dole można położyć innego smartfona, sprawdziłem to z Galaxy S20 FE 4G i bezprzewodowe ładowanie rozpoczęło się od razu po położeniu Samsunga. Nie wygląda to zbyt przyjaźnie dla oczu, ale warto odnotować, że jest to możliwe.
Z tyłu umieszczono port USB C, tylko za jego pomocą połączymy ładowarkę z zasilaczem za pomocą dodanego do zestawu kabla lub innego tego samego typu. Z przodu znajdziemy diodę statusu, informuje o podłączeniu/odłączeniu zasilania, a podczas ładowania dowolnego urządzenia miga.
Spód jest w całości ogumowany, więc po położeniu na dowolnej powierzchni, ładowarka się z niej nie ześlizgnie razem z ładowanymi urządzeniami.




Połączenie wielu materiałów sprawia, że mamy do czynienia ze świetnie wykonanym akcesorium. Wykonanie stoi na wysokim poziomie, nic nie trzeszczy, a regulowana pozycja ładowarki dla iPhone’a działa bardzo dobrze. Gumowa powierzchnia drugiej stacji ładującej przeciwdziała ślizganiu się urządzeń i świetnie wywiązuje się z tego zadania.
Ładowanie
Wygląd to nie wszystko, o czym zdołałem się przekonać podczas testów MagEZ Juice 2, ale MagFit 2 in 1 Magnetic Wireless Charger to inny typ urządzenia, więc w teorii powinno być lepiej.
Ładowałem nią iPhone 12 i dwie pary bezprzewodowych słuchawek w postaci Jabra Elite 85t i Urbanista London. Czasem razem ze smartfonem i osobno, żeby sprawdzić czasy ładowania dla poszczególnych urządzeń.




Smartfona kładłem na ładowarce w momencie, gdy miał nie mniej, niż 20%, a naładowanie do pełna trwało nieco ponad godzinę. Wszystko za sprawą wsparcia dla 15W ładowania, które zazwyczaj jest wyłącznie w dedykowanej ładowarce MagSafe.
Próbowałem ładować iPhone’a 12 z nałożonym etui. To nie był dobry pomysł, bo nawet MagEZ 2 od Pitaki sprawiał problemy i telefon za każdym razem spadał z ładowarki.
Ze słuchawkami jest nieco gorzej, bo w obu przypadkach musiałem czekać prawie 2 godziny, żeby zostały naładowane do pełna. Z drugiej strony to sprzęt ładowany raz w tygodniu w zależności od tego, którego modelu używam.




Zauważyłem też jeden (dla mnie poważny) problem. Stojak z ładowarkami nie chciał współpracować z trzema zasilaczami. Podłączyłem go do drugiego portu w Minix Neo P1 i dioda statusowa się nie zaświeciła, dopiero po podłączeniu do pierwszego problem zniknął. 20W „kostka” Apple z USB C też nie była w stanie zasilić sprzętu, podobnie z LDNIO. Niefortunna sytuacja, choć wydarzyła się raz, ale warto mieć to na uwadze, jeśli chcielibyście mieć to u siebie.
Warto?
MagFit stanęło na wysokości zadania i dostarczyło bardzo dobry produkt. Cechuje go wysoka jakość wykonania i możliwość ładowania wielu urządzeń jednocześnie. W obu przypadkach nie ma większych problemów.
Ładowarka świetnie sprawdzi się na biurku i w sytuacji, gdy chcemy zmniejszyć ilość kabli do minimum. Jednak mając oddzielnie MagSafe i np. ładowarkę dla Apple Watch, pojawi się dodatkowy kabel.
Szkoda, że ta wersja nie ma miejsca na zegarek, wtedy byłby to jeszcze lepszy produkt. W obecnej formie można go wykorzystać do ładowania smartfonów i dowolnych słuchawek korzystających ze standardu Qi.