Obecnie ciężko wybrać się gdziekolwiek w podróż, ale niedawno pomyślałem, że przydałaby się ku temu odpowiednia ładowarka. Szukałem takiej, która ma przynajmniej 3 porty USB (C/A) i będzie mniejsza od większości. Wybór padł na Minix Neo P1, czy było warto?
Zawartość opakowania
Producent podszedł poważnie do tematu i pudełko jest wykonane starannie. Można na nim znaleźć najważniejsze informacje o sprzęcie i o samej zawartości.
Ładowarka razem z adapterami (UK, EU, AU) znajduje się w wytłaczance wykonanej z tworzywa sztucznego. To nie jedyne elementy, ponieważ dodatkowo otrzymujemy dwa pokrowce, których można użyć do przechowywania rzeczonej ładowarki i adapterów (oddzielnie).
Wygląd i jakość wykonania
Neo P1 na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się z tłumu, chyba że weźmiemy pod uwagę jej bardzo małe gabaryty. Oba boki zawierają logo producenta, z tyłu możemy się zapoznać ze specyfikacją, a na górze umieszczono porty USB C (2) i USB A, a także diodę bezpośrednio nad nimi.
Oba porty USB C mają ten sam kolor, a na ich tle wyróżnia się żółty port USB A, co jednym może się podobać, a inni przejdą obok tego faktu obojętnie, to w końcu ładowarka.
Wtyczka jest Amerykańska i można ją złożyć, a nałożenie odpowiedniego adapteru nie wpływa negatywnie na ogólny rozmiar. Każdy z nich wpina się w momencie, gdy wtyczka jest schowana i właśnie dzięki temu nie widać dużej różnicy w gabarytach w porównaniu z używaniem jej bez jednego z dołączonych adapterów.
Rozmiar to bez wątpienia największa z zalet Minix Neo P1, nie dość, że ładowarka jest mała to i lekka w porównaniu z 5 – portową ładowarką firmy Anker, która ma tylko jeden port USB C.
Współpraca z urządzeniami
Starałem się ładować większość swoich urządzeń nową ładowarką i na pierwszy ogień poszedł Surface Laptop 3. Właściwie kupiłem ją głównie z myślą o nim, gdybym chciał go ze sobą zabrać na urlop do Polski.
Początkowo nic nie zwiastowało problemów, ale po ponad 40 minutach ładowania sprawdziłem, czy Minix Neo P1 jest gorąca. Okazało się, że jest i to bardzo, co odczuł nawet sam laptop, ponieważ wentylatory wchodziły na wyższe obroty nawet w momencie, gdy nie miałem włączonych aplikacji.

Właśnie przez to zdecydowałem się zaprzestać ładowania Miniksem i resztę baterii doładowałem oryginalną ładowarką z zestawu.
Z urządzeniami mobilnymi nie było tego problemu, nawet gdy ładowałem 2, a nawet 3 jednocześnie. Samsung Galaxy S10 wspiera protokół Power Delivery, ale w jego przypadku to jedynie 15 W, więc Neo P1 nie mogła w pełni rozwinąć swoich skrzydeł.
Jak zwykle, ładowanie baterii od 20 do 100% przeprowadziłem kablem USB C – C, a potem USB A – C. W zaledwie pół godziny ogniwo S10 zostało naładowane do 65%, a całość była gotowa po godzinie i 10 minutach. W przypadku drugiego kabla ładowanie do pełna trwało 5 minut dłużej.

Następny w kolejce był Huawei P20, a scenariusz ładowania podobny Galaxy S10. Za pierwszym razem ładowanie trwało godzinę, a drugi przypadek mnie zdołował. Z każdym ze smartfonów używałem kabla USB A – C firmy GreenCell, ale smartfon z nie wiadomej mi przyczyny nie chciał się ładować. Z 20% bateria weszła na 24 i na tym się skończyło (niestety).
Na koniec zostawiłem iPada 5th gen wraz z kablami USB A/C – Lightning firm Anker i Belkin. W przypadku pierwszego z nich był ten sam problem, co w P20, ładowanie przerywało i co 10 -15 sekund można było usłyszeć dźwięk rozpoczynania ładowania.
C – Lightning wypadł o tyle lepiej, że mogłem w końcu naładować tablet, ale trwało to zdecydowanie dłużej w porównaniu z ładowarką Anker PowerPort wyposażoną w jeden port USB C PD i 4 zwykłe. Warto nadmienić, że używałem tego samego kabla USB A – Lightning, z którym Minix Neo P1 miała problemy.
Spodziewałem się nieco pozytywniejszego efektu testów w szczególności, gdy mowa o laptopie. Ze smartfonami Neo P1 poradziła sobie troszkę lepiej, a o iPadzie lepiej nie wspominać. Ładowarka nie należy do najdroższych, ale nie spodziewałem się takich problemów z jej podstawową funkcją, jaką jest ładowanie urządzeń, które w większości korzystają z portu USB C niezależnie od posiadanego przeze mnie kabla.
Podsumowanie
Jestem umiarkowanie zadowolony z zakupu, choć po pierwszym ładowaniu Surface Laptop 3 nie byłem pozytywnie nastawiony. Przestraszyłem się, że Minix Neo P1 mogłaby go nieodwracalnie uszkodzić podczas ładowania.
Zdecydowanie lepiej było w przypadku ładowania smartfonów (Galaxy S10 i Huawei P20) i iPada 5 gen. Ładując dwa urządzenia jednocześnie, kostka nie była nawet gorąca. Problemem okazało się jednak zrywanie połączenia z iPadem, gdy używałem kabla USB A – Lightning firmy Anker.
Nie zmienia to jednak faktu, że Minix Neo P1 to udany produkt i dość dobrze wywiązuje się ze swojego podstawowego i jedynego zadania. Nie spodziewałem się, że tak mała konstrukcja poradzi sobie tak dobrze, a dodatkowe adaptery niespecjalnie zwiększają jej gabaryty.