Kable ładujące to podstawa użytkownika smartfona i nie tylko. W domu mam ich pełno, bo używam ładowarek z więcej niż jednym portem. Podobnie na wyjazdach, ale czasem myślę o zamknięciu się w jednym kablu, co wydaje się trudne. Niekoniecznie, bo znalazłem remedium w postaci Rolling Square inCharge XL.
Na pierwszy rzut oka wygląda, jak najzwyklejszy kabel USB A — Lightning, ale po zdjęciu zaślepki pojawia się najważniejsza cecha gadżetu. Po wyciągnięciu jednego z końców pojawi się USB C, a to oznacza, że jeden kabel wystarczy do większości urządzeń, z których korzystam.
Przez umieszczenie dodatkowych wtyków, całość jest nieco dłuższa w porównaniu ze standardowymi kablami. Maskownice w obu przypadkach są wykonane z połyskującego aluminium, które z czasem może zebrać trochę rys. Obie końcówki łączą się ze sobą magnetycznie za każdym razem, gdy nie ma potrzeby używania kabla.





Zawiasy wykorzystane do zmiany typu końcówki działają bardzo dobrze. Nie trzeba duży siły, żeby zmienić pozycję z góry na dół lub odwrotnie. Reszta przewodu ma oplot, a to gwarantuje wyższą odporność na trudy życia codziennego.
Zaślepkę wykonano z tworzywa sztucznego, łatwo ją zdjąć i zostaje przez cały czas na kablu. Ma ten sam kolor, co wybrany przewód. Dzięki temu świetnie komponuje się z całością.
inCharge XL nada się do ładowania każdego urządzenia i przesyłu plików. W pierwszej operacji przewód może się pochwalić wsparciem dla szybkiego ładowania (do 100 W i 27 W dla Apple). Pozwala to na szybkie i sprawne naładowanie smartfonu, tabletu, powerbanku i nawet laptopa, przy użyciu odpowiedniej ładowarki.
Przesył plików odbywa się bardzo szybko, szczególnie za pomocą dwóch końcówek USB C. Warto nadmienić, że inCharge XL nie współpracuje z Nintendo Switch w kwestii wymiany danych między handheldem, a komputerem. Próbowałem skopiować zrzuty ekranowe z gry, ale Switch OLED nie został rozpoznany przez MacBooka Air M2 i Surface Laptop 3.






inCharge XL to zdecydowany pewniak wszelkiej maści wyjazdów. Kabel jest dostępny w paru długościach i zdecydowałem się na najkrótszą. Ta najlepiej sprawdzi się w trakcie ładowania urządzeń powerbankiem, nieco gorzej będzie przy pomocy ładowarki.
Przewód zrobił na mnie pozytywne wrażenie, widać, że jest świetnie wykonany i zachowano kompatybilność z iPhone’em i resztą urządzeń (dzięki USB C). Kabel z pewnością znajdzie się w jednym z moich plecaków, więc będzie ze mną wszędzie, gdzie się udam.
InCharge XL kupicie tutaj. Z kodem KRZYSIEKBOREK20, macie 20% zniżki na zakup.