Magnetyczne powerbanki to dla mnie świeży temat. Wyrosły, jak grzyby po deszczu w momencie dodania MagSafe do iPhone’a. Czy mają sens?
Wykonanie
ArcHybrid Mag jest w całości wykonany z tworzywa sztucznego. Nic w tym złego, choć dla wielu może być za gruby. W przedniej części umieszczono przycisk zasilania i diody statusu, informujące o jego poziomie naładowania. Na dole jest jedyny z dostępnych portów, USB C (12W) wspierający Power Delivery.




Nie jest nadzwyczajnie ciężki, w końcu przez większość czasu będzie nałożony na iPhone’a. Powerbank pasuje do większości etui. Każde z moich jest kompatybilne i ładowanie rozpoczyna się zaraz po uruchomieniu Spigen ArcHybrid Mag.
Ładowanie
iPhone może być ładowany na dwa sposoby, po kablu (12W) lub bezprzewodowo (7,5W). 12W to niewiele i widać to podczas ładowania. Naładowanie ogniwa do pełna od 20% zajmuje ponad 2 godziny, zdecydowanie za długo.
Bezprzewodowo lepiej doładować smartfon w momencie, gdy tego potrzebujemy. Tradycyjny scenariusz ładowania nie ma racji bytu. Spigen ArcHybrid Mag nie nagrzewa się podczas przewodowego ładowania, choć bezprzewodowo czasem to występuje.


Warto dodać, że gabaryty nie wpływają negatywnie na używanie iPhone’a, gdy ten się ładuje. Jedynym problemem (dla estetów) będzie kształt i wygląd powerbanku.
Porównanie z Pitaka
Od dłuższego czasu używam podobnych powerbanków Pitaka. Przybycie Spigena to idealna okazja na porównanie z jednym z nich. Lepsze wykonanie Pitaki od razu rzuca się w oczy, choć pod względem grubości wypadają podobnie. Najważniejsze jest ładowanie.
Spigen w obu scenariuszach (przewodowo/bez) radzi sobie lepiej. W szczególności, gdy weźmiemy pod uwagę bezprzewodowe ładowanie.

Przewodowo nie widać większej różnicy (10W vs 12W). Jeden i drugi nada się do ładowania iPhone’a lub innego urządzenia, ale nie można tego zrobić jednocześnie, bo jest jeden port USB C.
Podsumowanie
Spigen ArcHybrid Mag wywiązuje się ze swojego podstawowego zadania dobrze. Zdaje sobie sprawę, że to nie jest tradycyjna ładowarka i ładowanie trwa dłużej. Częściowo to wszechstronne akcesorium dla iPhone’a. Możemy wybrać sposób ładowania lub doładowania baterii w kluczowym momencie i nie przejmować się rozładowaniem.
Wygląd i gabaryty mogą mieć więcej przeciwników, niż zwolenników. Mnie nie przeszkadzają, bo powerbank i tak większość czasu leży w kieszeni lub plecaku. Wyjmę go jedynie w momencie, gdy potrzebuję naładować/doładować baterię.
Bardziej liczy się dla mnie funkcjonalność, nieświetne wzornictwo, gdzie producent “oszczędza” na zdolnościach ładowania (Pitaka…).