Pewnie wszyscy zdążyli już napisać lub nagrać swoje recenzje Stranger of Paradise Final Fantasy Origin. Chciałem się z wam podzielić moim spojrzeniem na grę po jej ukończeniu i pomóc w ewentualnym zakupie, choć odpowiedź nie jest tak prosta, jakby się wydawało.
Dialogowe oszczędności
Historia, postaci, dialogi i praca aktorów głosowych była omawiana wiele razy. Starałem się oglądać większość przerywników, aby zrozumieć historię przedstawioną w tytule. Problemem były bardzo niskich lotów dialogi, więc zmuszałem się do ich oglądania. Łatwo dostrzec, że to jeden z najgorszych elementów składowych produkcji.




Bohater sterowany przez gracza jest najlepszym przykładem, widać, że jest jednowymiarowy, ma tylko jeden cel. Chce zniszczyć Chaos i jest ciągle przywoływany… Postaci pomagające nam w walce też nie należą do najlepiej napisanych, ich dialogi wprowadzają trochę patosu, ale w większości przypadków są równie śmieszne, co Garlanda.
Fabuła zmienia się przed końcem przygody, dopiero wtedy widać nieco lepszą narrację i linie dialogowe. Jest sporo zwrotów akcji, których nie przewidziałem, a głównym powodem była większość historii, nietrzymająca się całości.




Ostatnie godziny z tytułem nie zmieniają diametralnie odbioru produkcji. Nadal jesteśmy świadkami słabych dialogów, voice actingu i braku rozwoju bohaterów podczas “przygody”. Nawet wtedy ciężko zauważyć uwypuklenie głównego bohatera, a jego interakcje z księżniczką nie wnoszą zupełnie nic do historii.
Rycerz, Ronin, Samuraj, możesz być kim chcesz!
Fabularnie Stranger of Paradise to żart, ale mocno nadrabia systemem walki. Nie przypomina gier From Software, więc większość da sobie radę z ukończeniem. Ważne jest, żeby blokować/parować ataki przeciwników, mieć odpowiedni timing i dobrać sobie klasę, którą będziemy rozwijać. Soul Shield to ciekawa mechanika, pozwala zabrać umiejętność przeciwnika i wykorzystać ją podczas potyczki.
Nawet podstawy nie są tak dobrze zaimplementowane, jak w podobnych grach, ale najważniejszą różnicą jest System Ról.







Początkowo mamy dostęp do tradycyjnych, ale z biegiem czasu odkrywamy nowe. Dzięki temu można zbudować wiele buildów na podstawie stylu walki, a główny bohater ma dwa i podczas potyczek można je zmieniać. Złożone role wymagają od nas posiadania wymaganych (2), aby je odblokować i używać.
Nie walczymy samotnie, mamy do pomocy kompanów, oni też mają przypisane role i można je zmienić ręczne w ustawieniach grupy. Szkoda, że nie można im przypisać większości zwykłych i rozbudowanych, wtedy rozgrywka byłaby bardziej złożona. Na szczęście wydawanie komend działa, za każdym razem atakowali wskazanego przeciwnika.
Nie ma tradycyjnego levelowania postaci, poziom jest zależny od wybranej roli i ekwipunku. Podwyższenie poziomu jest równoznaczne z pokonywaniem przeciwników, umiejętności odblokowujemy w drzewkach, ale jest jeden problem i dotyczy lootu. Większość przedmiotów jest bezużyteczna, bo dość szybko pojawiają się mocniejsze, te pierwsze można rozłożyć, ale wyłącznie na mapie świata przed wyruszeniem do kolejnej misji. Ulepszanie ekwipunku ma marginalne znaczenie, 2 – 3 misje później znajdziemy potężniejszy.






Brakuje klasycznych poziomów z Final Fantasy, gra jest liniowa i skaczemy z planszy na planszę za pomocą wspomnianej wcześniej mapy. To pomaga podczas grania w trybie współpracy, ale czuć, że świat jest większy i nie możemy go swobodnie eksplorować. Terra Tortura to świetnie zaprojektowany poziom, podobnie jest z jaskiniami w misji Journey Begins czy bagnami w Memories of Poison. Właśnie te miejsca pokazują przywiązanie do szczegółów i poprawiają odbiór gry.
Zdaje sobie sprawę z tego, że Square Enix i Koei Tecmo chcieli podejść do Stranger of Paradise inaczej. Rozgrywka jest chaotyczna, brakuje mapy lokacji, przez to można czasem zabłądzić i chodzić w kółko. Każdy punkt zapisu odnawia przeciwników i walczymy prawie w nieskończoność.
Witajcie w “raju”
Można przymknąć oko na historię, choć mogą zdarzyć się momenty, w których zadacie sobie pytanie “czemu to oglądam”. Dialogi, gra aktorska i historia nie są najwyższych lotów, przynajmniej na początku, a z biegiem czasu widać poprawę, szczególnie przed finałem. Warto pochwalić autorów, bo z miałkiej historii jesteśmy w stanie coś wynieść.
“Wyjmując” największy problem gry, widać, że Stranger of Paradise Final Fantasy Origin to dobra gra akcji. System ról jest świetny, potyczki z przeciwnikami wypadają dobrze, a niektórzy bossowie potrafią stanowić wyzwanie. Ataki kończące są świetne, właśnie wtedy Jack wygląda jak bohater z krwi i kości, dopóki nie zacznie gadać…
Zainteresowani grą inną niż dotychczas w uniwersum Final Fantasy i chcecie sprawdzić jak działa NiOh w nieco innym settingu? W tej sytuacji to solidna produkcja, ale braki fabularne i system lootu potrafią zniechęcić niejednego gracza. To leży w naturze tej chaotycznej produkcji.