Do niedawna renomę Turtle Beach znałem jedynie z opowieści znajomych lub czytając recenzje ich słuchawek. Jednak nadarzyła się okazja do przetestowania modelu Recon 500 i przez ostatnie tygodnie był moim głównym headsetem podczas grania na Xboksie Series S i PlayStation 5.
Brak wodotrysków
Na pierwszy rzut oka nie widać, żeby Recon 500 wyróżniały się wizualnie na tle konkurencji. Gracze przyzwyczajeni do jednolitego koloru (czarnego) poczują się, jak w domu, choć dostępne są też inne warianty kolorystyczne, które nieco bardziej rzucają się w oczy. Słuchawki są w całości wykonane z tworzywa sztucznego, co jest normalne w tym przedziale cenowym.
Spodobało mi się, że Turtle Beach podchodzi do wzornictwa subtelnie. Nie ma zbyt wielu logotypów, co należy zaznaczyć na +. Największy z nich jest widoczny na pałąku, ale mało kto zwróci na niego uwagę podczas grania.
Recon 500 nie zawierają zbyt rozbudowanej kontroli, bo do dyspozycji mamy jedynie wejście na odłączany mikrofon, pokrętło do regulacji głośności i wyciszenie. Idealnie wtapiają się w ogólne wzornictwo, co z jednej strony jest zaletą, a z drugiej może przysporzyć kłopotów podczas kontrolowania sprzętu.
Teoretycznie będą pasowały do każdej konfiguracji w pokoju gracza pod warunkiem, że cenicie sobie minimalizm.
Dalekie od komfortowego użytkowania
Większość producentów teoretycznie nie ma problemów z odpowiednim wykonaniem słuchawek. Mamy tutaj piankę zapamiętującą kształt uszu użytkownika, a to totalna podstawa, która jest też obecna w SteelSeries Arctis 5 czy Plantronics RIG 800 LX.
Niestraszne im wysokie temperatury, bo uszy nie pocą się zbytnio podczas dłuższych sesji. Nie miałem z tym najmniejszych problemów, a obecnie na zewnątrz panują dość wysokie temperatury.
Największe problemy sprawia dopasowanie słuchawek, bo w moim przypadku lewy nausznik bardzo uciskał ucho i zazwyczaj po 40 minutach musiałem ściągać słuchawki. Nawet pałąk nie poprawia komfortu, a jedynie go pogarsza. Rozmiar można regulować i zmieniłem go na maksymalny, ale to nic nie zmieniło.
Jakość dźwięku/mikrofonu
Odłączany mikrofon w Recon 500 to jeden z jaśniejszych punktów słuchawek, ale miejsce, w którym znajduje się port łatwo przeoczyć i trzeba uważać podczas podłączania. Wspomniany element ma nawet redukcję szumów, dzięki temu inni gracze/znajomi będą nas słyszeć nieco lepiej.
Znajomi słyszeli mnie bardzo dobrze, ale zauważyliśmy, że od czasu do czasu mikrofon zbiera więcej dźwięku, niż powinien. Redukcja szumów nie oznacza, że mikrofon wyłapie jak najmniej dźwięków z zewnątrz, ale nieraz zdarzało się, że łapał więcej.
Szeroka scena dźwiękowa słuchawek sprawia, że granie jest bardzo przyjemne. Pozycje wrogów podczas potyczek słychać lepiej niż w Plantronics RIG 800 LX, co należy zaznaczyć in plus.
Nawet gdy potyczki są bardziej skondensowane i niektóre dźwięki mogłyby zagłuszyć gracza, Recon 500 świetnie radzą sobie z ich odseparowaniem.
Podsumowanie
Turtle Beach Recon 500 wydają się dobrym wyborem, jeśli weźmiemy pod uwagę ich cenę. Mikrofon jest bardzo dobry, jakość dźwięku stoi na wysokim poziomie, ale…
W moim przypadku nie ma mowy o dłuższym użytkowaniu, bo jeden z nauszników dość mocno uciska lewe ucho, więc to je u mnie przekresla. Zrobiłbym sobie tylko krzywdę i nic więcej.
Ogólnie headset jest udany i warto się nim zainteresować pod warunkiem, że nie spotka was podobny problem do mojego. W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby przymierzenie go przed ewentualnym zakupem.
Szkoda, że ten problem się pojawił, bo myślałem, że Recon 500 będą moimi słuchawkami dla Xboksa Series S, ponieważ Plantronics RIG 800 LX są podłączane przez USB i musiałbym podpiąć nadajnik, żeby działały bezprzewodowo. Recony podłączone do kontrolera to zdecydowanie prostsze i szybsze rozwiązanie.