Mając wiele bezprzewodowych słuchawek, nie zastanawiam się na razie nad AirPods Pro ze względu na ich wygórowaną cenę. Na szczęście ostatnie tygodnie minęły mi pod znakiem użytkowania podobnego typu słuchawek, były to Urbanista London z aktywną redukcją szumów. Jak sobie poradziły i czy warto rozważyć ich zakup?
Co w pudełku?
Pudełko jest otwierane od góry, pierwsze co rzuci się w oczy to rzeczone słuchawki w etui ładującym. To nie koniec zestawu, bo umieszczono tu również kabel USB C i silikonowe końcówki. Każdy z tych elementów jest w osobnym przedziale.

Po wyjęciu wszystkiego uzyskujemy dostęp do dość długiej instrukcji obsługi, która jest dostępna w wielu językach.
Wygląd i jakość wykonania
Do testów otrzymałem wariant kolorystyczny Burgundy Red, ale kolorów jest więcej. Całość jest wykonana z tworzywa sztucznego, a zastosowanie matowego odcieniu sprawia, że Urbanista London nieco lepiej zniosą użytkowanie z dnia na dzień. Zazwyczaj sprzęt z połyskującym odcieniem jest bardziej narażony na zarysowania.
Na pierwszy rzut oka ciężko je odróżnić od AirPods Pro, bo konstrukcja jest bliźniaczo podobna. Dzięki temu mamy dostęp do gestów pomagających kontrolować działanie słuchawek, choć te nie zostały zbyt dobrze przemyślane. Za ich pomocą możemy włączyć ANC, tryb transparentny, regulować głośność, zmienić utwór lub wywołać asystenta głosowego.
Najgorsze jest to, że jedynie logotyp producenta odpowiada za wywoływanie komend, a reszta konstrukcji nie bierze w tym udziału. Byłoby lepiej, gdyby dało się użyć większej powierzchni do ich używania. Mikrofony znajdują się w górnej i dolnej części każdej ze słuchawek.
Na każdym z boków znajdziemy łączenia odpowiedzialne za ładowanie baterii w słuchawkach po włożeniu ich do etui. Reszta wygląda tak samo, jak większość tego typu produktów.
Urbanista London leżą świetnie w uszach, ale w moim przypadku musiałem używać najmniejszych wkładek. Te nałożone domyślnie sprawiały dyskomfort podczas jazdy na rowerze, gdy chciałem się rozejrzeć. Wkładki zapewniają dość dobre pasywne tłumienie dźwięków, a im większe, tym lepszy efekt.
Warto zaznaczyć, że czujniki zbliżeniowe w obu słuchawkach odpowiadają za wykrycie ich w uszach użytkownika. Dzięki temu po ich wyjęciu muzyka przestaje grać, a po włożeniu zaczyna, co dla mnie jest ich atutem. Nie musiałem za każdym razem uruchamiać ręcznie aplikacji Muzyka, jak w przypadku Jabra Elite 85t.
Etui
Nieodłącznym elementem jest etui ładujące pozwalające zwiększyć czas odsłuchu ulubionych utworów. Zbudowane z tworzywa sztucznego wydaje się wytrzymałe, ale nie do końca tak jest. Tutaj matowa powłoka nie pomaga, ponieważ po paru dniach trzymania etui w kieszeni z kluczami zauważyłem małe dziury w obudowie.
Nie zabrakło miejsca dla diod oznajmiających użytkownikowi poziom naładowania, z tyłu jest port USB C, a zawias działa bardzo dobrze i nie ma się wrażenia, że dość szybko się wyrobi.
USB C to tylko jedna z możliwości naładowania baterii, ponieważ nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ładować etui bezprzewodowo. Wszystko za sprawą protokołu Qi i odpowiednich cewek. Znalazło się też miejsce dla przycisku reset, gdybyście chcieli połączyć Urbanista London z innym urządzeniem.
Jakość dźwięku, ANC i mikrofony
Dość szybko zauważyłem, że profil dźwiękowy zmierza ku basom. Z wyłączonym ANC nie jest to tak oczywiste, ale po jego włączeniu sytuacja jest bardziej klarowna.

Aktywna redukcja szumów to miły dodatek i tak należy ją traktować. Jest daleko za Sony WF1000XM3 czy Jabra Elite 85, więc nie ma mowy o deklasacji tych modeli. Na szczęście sprzęt nie ma problemów z separacją dźwięków takich, jak auta na ulicy, rozmowy ludzi, czy zgiełku panującego w biurze.
Basu jest tutaj aż nadto, ale to chyba tradycja w przypadku mniej znanych producentów. Jakość dźwięku jest nad wyraz dobra bez ANC, a po włączeniu ulega znacznej poprawie. Gdy redukcja szumów jest uruchomiona, łatwiej rozpoznać różnice podczas odsłuchu z kawałka na kawałek.
Każdy z gatunków muzycznych nadaje się do słuchania i widać, że w tej kwestii słuchawki są wszechstronne. Audiofile sięgną po znacznie lepszy sprzęt, a jeśli komuś potrzebne tańsze słuchawki, będzie zadowolony z jakości dźwięku.

Szkoda, że ANC nie jest włączony na sztywno i trzeba go włączać za każdym razem, gdy założymy słuchawki. Jakość rozmów zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, ze względu na to, że mamy tutaj po dwa mikrofony, które radzą sobie nadzwyczajnie z odseparowaniem dźwięków z zewnątrz.
Parowanie
Ten element może was nieco odrzucić, jeśli jesteście przyzwyczajeni do Fast Pair znanego z Androida lub szybkiej konfiguracji dostępnej w iOS. Na szczęście wystarczy otworzyć etui, a Urbanista London wejdą w tryb parowania automatycznie.

Wtedy musimy się udać do ustawień Bluetooth i wybrać słuchawki z listy nowych urządzeń, żeby zacząć odsłuch ulubionych utworów.
Kontrola gestów
Każda ze słuchawek ma element odpowiedzialny za kontrolę, o której wcześniej wspomniałem. Warto nadmienić, że wyciągnięcie jednej z nich z ucha zatrzymuje odtwarzanie muzyki, a po włożeniu zostaje wznowione. To jedna z lepszych funkcji, bo dzięki niej szybciej można się skupić na rozmowie z kimś lub podczas płacenia za zakupy.
Aplikacja mobilna jest dostępna, ale obecnie wspiera tylko jeden model słuchawek, a biorąc pod uwagę dość złożone sterowanie, byłoby lepiej gdybyśmy mogli włączyć/wyłączyć ANC lub tryb transparentny za pomocą aplikacji.
Oznacza to, że po ich zakupie koniecznie trzeba się zapoznać ze wszystkimi dostępnymi gestami, a są to:
- przytrzymanie logo (prawej słuchawki) przez 2s – włączenie ANC
- przytrzymanie logo (lewej słuchawki) przez 2s – włączenie trybu transparencji
- dwukrotne stuknięcie prawego logo – uruchomienie Asystenta Google/komend głosowych w iOS
- dwukrotne stuknięcie dowolnej ze słuchawek – odebranie połączenia przychodzącego
- dwukrotne stuknięcie lewej słuchawki – zatrzymanie/rozpoczęcie odtwarzania
- pojedyncze stuknięcie lewej/prawej – regulacji głośności w dół/górę
Początkowo ciężko było się przyzwyczaić do wykonywania poszczególnego gestu, ale po paru dniach nabiera się wprawy. Nie są trudne do zapamiętania, choć początki mogą was do nich zniechęcić.
Żywotność baterii i ładowanie
W tej kwestii Urbanista London wypada dobrze, ale nie najlepiej w swojej klasie i przedziale cenowym. Wg producenta pełne naładowanie wystarczy na 5 godzin odtwarzania, a etui ładujące może zwiększyć ten czas o 20 godzin.
Diody sygnalizują poziom jej naładowania, a podczas ładowania migają. Etui naładujemy dwoma sposobami, przewodowym lub bezprzewodowym w zależności od potrzeb. Tu pojawia się kolejny problem, bo diody nie pokażą nam dokładnego poziomu, jedynie od do, a to kolejny dowód na to, że aplikacja mobilna by się przydała. Wtedy mielibyśmy lepszy ogląd poziom naładowania etui i słuchawek.
W większości przypadków słuchawki wytrzymywały ponad 20 godzin odsłuchu z wyłączoną aktywną redukcją szumów. Po jej włączeniu i używaniu non stop, czas pracy nieznacznie spadnie, do 18-19 godzin.
Podsumowanie
Urbanista London rekompensują swoje braki niewygórowaną ceną, ale brak kodeka aptX może być jedną z ich wad dla większości użytkowników. Nie zmienia to faktu, że brzmią dobrze, szczególnie gdy liczycie na dużo basu.
Dobre wrażenie robi ANC, które jest prawie nieobecne w większości tańszych słuchawek, a te są tańsze o połowę od AirPods Pro. Dołóżmy do tego bardzo dobre wzornictwo, wiele wariantów kolorystycznych i nie najgorszą żywotności baterii. Dzięki nim to bardzo dobry wybór, jeśli potrzebujecie tego typu sprzętu.
Warto dodać że obecnie są w cenie poniżej 400 zł, co czyni je bardzo opłacalnym zakupem