Słuchawek jest na pęczki i obecnie wszystko skupia się na określeniu budżetu, jaki możemy na nie przeznaczyć. Na jednym końcu spektrum mamy jedne z najdroższych, czyli AirPods Max, a na drugim nieco tańsze, Urbanista Miami.
Tych drugim używam od 10 dni i to właśnie nim przyjrzałem się bliżej. Czy niska cena w połączeniu z ANC może spełnić oczekiwania mniej zamożnych konsumentów?
Wykonanie
Słuchawki są bardzo dobrze wykonane i rzucają się w oczy, jeśli zdecydujemy się na jeden z odważniejszych kolorów (do testów otrzymałem kolor Teal Green). Przeważającym materiałem budulcowym jest aluminium, a jego dopełnienie to skóra i wyścielenie nauszników. Logotyp producenta jest bardzo mały, co dodaje słuchawkom minimalizmu.




Nauszniki można obrócić o 180 stopni, to przydatna rzecz, gdy chcemy schować Miami do pokrowca lub przestaniemy ich używać. Regulacja rozmiaru jest dostępna i działa dobrze, choć nauszniki mogą być dla niektórych za małe i nie będą leżeć idealnie na uszach. Ich wyścielenie pomaga też odseparować dźwięk z zewnątrz.
Wszystkie porty i przyciski znajdują się w nausznikach. W lewym mamy dostęp do portu USB C (ładowanie baterii), przycisku odpowiedzialnego za włączenie/wyłączenie ANC, trybu otoczenia i diody informującej o statusie (parowanie lub ładowanie).
Prawy skrywa trzy przyciski i port słuchawkowy. Kolejne guziki służą do regulacji głośności, rozpoczęcia/wstrzymania odtwarzania, a także zmiany utworów po dłuższym przytrzymaniu jednego z dwóch od zmiany poziomu donośności. Środkowy klawisz służy też od odbierania połączeń przychodzących i wymuszania działania asystenta głosowego.




Klawisze są blisko siebie, ale między nimi zastosowano małe separatory wykonane z tworzywa sztucznego. Mają inną fakturę w porównaniu z guzikami, łatwo poczuć różnicę i wiedzieć, że kolejny manipulator jest obok.
Możliwości
Najważniejszym elementem jest aktywna redukcja szumów, obok niej jest jeszcze wspomniany wcześniej tryb otoczenia i wykrywanie słuchawek. Ten ostatni został zapożyczony z mniejszych, bo po zdjęciu Miami, odtwarzanie zostaje wstrzymane, po ponownym założeniu odsłuch zostanie wznowiony. Jeśli bezczynność będzie dłuższa, niż 30 sekund, trzeba ręcznie wznowić odtwarzanie.
ANC daleko do ideału, ale częściowo można było to przewidzieć ze względu na niską cenę. Auta przejeżdżające obok podczas spaceru są dobrze wytłumione, podobnie z rozmowami przechodniów. Używając słuchawek w domu, jest nieco gorzej, bo słyszałem rozmowy reszty domowników.
Podmuchy wiatru też są słyszalne w momencie, gdy aktywna redukcja szumów działa, choć nie tak bardzo, jak w przypadku „lepszego słyszenia”.
Wpuszczenie większej ilości dźwięku (tryb otoczenia) uruchomimy za pomocą naciśnięcia jednego przycisku. Przydaje się, gdy słuchając ulubionych utworów, chcemy znać sytuację dookoła.
Zapomnijcie o equalizerze, nie ma go i nie można tego ustawić. Wszystko z powodu braku kompatybilności słuchawek z dedykowaną aplikacją.
Dźwięk
Dźwiękowo nie ma tragedii, Miami charakteryzują się ciepłą barwą dźwiękową i zbyt wysoką ilością basu. Niskie tony nie są gąbczaste i wszystko spina się w wyważoną całość.

Średnie i wysokie tony są klarowne i nie znikają w dość przesadnej ilości basu, którą można zniwelować po włączeniu ANC. Gdyby wysokie i średnie tony były bardziej uwypuklone, dźwięk nabrałby charakteru.
Taka charakterystyka sprawia, że Urbanista Miami sprawdzą się podczas odsłuchu większości utworów niezależnie od gatunku. Problemem może być ich ogólna głośność, jest zbyt niska i trzeba ją podkręcić ponad połowę w zależności od przesłuchiwanych utworów.

Warto nadmienić, że wybór trybów działania (ANC/otoczenie) wpływa znacząco na charakterystykę dźwiękową. Podczas odsłuchu w trybie otoczenia lub z wyłączoną aktywną redukcją szumów, nie usłyszałem różnicy. Włączenie ANC powoduje utratę szczegółowości w średnich i wysokich tonach, nawet gdy redukcja szumów nie ma wiele do roboty.
Mikrofon
Do mikrofonu ciężko się przyczepić, bo działa świetnie. Nie ma problemów podczas rozmów lub nagrywania notatek głosowych. W większości przypadków dźwięk jest czysty i nie pojawiają się jego zniekształcenia.
Bateria i ładowanie
Wbudowane ogniwo (750 mAh) robi wrażenie, dzięki niemu można słuchać muzyki przez 50 godzin z wyłączonym ANC, a po włączeniu czas działania zostaje skrócony o 10(40). W momencie otrzymania ich do testów było 90% baterii, a po moim użytkowaniu (max. 2 – 3h dziennie), naładowanie ledwo spadło do 80%.


Ładowanie odbywa się wyłącznie za pomocą portu USB C, ale ten dodany do zestawu jest bardzo krótki. Można używać dowolnego, więc mając swój (dłuższy), problem zniknie.
Podsumowanie
Urbanista Miami nie należą do najdroższych, ale w tej cenie to bardzo udany produkt. Ich atutem jest nietuzinkowy wygląd, w miarę wysoka jakość dźwięku i dobry mikrofon. Aktywna redukcja szumów nie wypada dobrze, a brak aplikacji też należy zaliczyć in minus. Żywotność baterii trochę to rekompensuje, ale to kolejny element składowy, a dwa poprzednie mocno wpływają na niekorzyść słuchawek.