Zone of the Enders 2nd Runner już za czasów PlayStation 2 wywołało u mnie pozytywne emocje. Ukończyłem grę parę razy i ucieszyłem się, gdy zapowiedziano remaster w 4K ze wsparciem dla gogli VR.
Podstawy gry nie uległy diametralnym zmianom i wszystko jest takie samo, jak 15 lat temu. Mamy tutaj do czynienia z walkami mechów poprowadzonymi z perspektywy trzeciej osoby. Walki są bardzo szybkie nawet w momencie, gdy walczymy z większą ilością przeciwników jednocześnie.
Świetnym elementem jest również szybkie przełączanie się między przeciwnikami i dodatkowym umiejętnościami Jehuty. Mało która gra była w stanie zrealizować to tak dobrze jak Zone of the Enders 2nd Runner.
Podstawowi przeciwnicy nie stanowią większego wyzwania, ale schody zaczynają się podczas potyczek z bossami. Początkowo warto nauczyć się sekwencji ataków, którymi nas zasypują, aby szybko znaleźć na nie kontratak. Nie ma tu cech wspólnych z Dark Souls, to rozwiązanie przypomina pojedynki z bossami w grach z serii Metal Gear Solid.
Minęły prawie 2 dekady od premiery oryginału i niektóre elementy mogą zdenerwować graczy. Mam na myśli walki z przeciwnikami, którzy co chwilę się „odradzają”, a to może sztucznie przedłużać rozgrywkę.
Kolejnym problemem może być to, że często gra prowadzi nas okrężną drogą do celu (w paru misjach). Gdzie wszystko można by połączyć w całość i walka podobna do wojny zyskałaby więcej uroku. Nawet nie będę wspominał o zadaniach, gdzie trzeba ochraniać swoich pomocników, one też potrafią być frustrujące.
Nowi gracze mogą mieć problemy ze zrozumieniem fabuły, ponieważ Kojima nie pokusił się o dodanie streszczenia pierwszej odsłony. Postaci co prawda dużo mówią o otaczającym ich świecie, ale nie ma to związku z Zone of the Enders.
Podczas rozgrywki sterujemy Dingo (głównym bohaterem), który dość szybko z kosmicznego górnika zamienia się w „kierowcę” potężnego mecha. Jego celem staje się wtedy pokonanie byłego generała, pod którym kiedyś służył.
Interakcje między napotkanymi postaciami są jedynie w formie przerywników wideo i dzięki nim częściowo wiemy, co dzieje się w grze. Same przerywniki to ponad 3 godziny, a grę można ukończyć w 5 godzin lub grać nieco dłużej.
Na szczęście po obejrzeniu cutscenek można dość szybko ogarnąć zarys fabularny produkcji. Problemem jest tutaj niestety źle wyreżyserowany dubbing (angielski). Reszta ścieżki dźwiękowej jest na szczęście poprawiona. Słychać to szczególnie podczas walk z bossami, co nadaje grze charakterystycznego klimatu.